niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 11

"Byłam w domu Niall'a. Pierwszą myślą było to, co ja tu robię. Podniosłam się do pozycji siedzącej i się rozejrzałam. Nie było nikogo oprócz mnie. Coś mnie zabolało w brzuchu i odruchowo się za niego złapałam. Poczułam, że jest jakiś... duży? Szybko odrzuciłam kołdrę na bok i spostrzegłam że... jestem w ciąży?! Co się dzieje? W szybkim tempie znalazłam się w łazience i przejrzałam się w lustrze. Byłam starsza. Miałam może z 23 lata. Delikatnie obadałam mój brzuch i stwierdziłam, że jestem gdzieś w 6 miesiącu ciąży. Ciąża? Z kim? Wtedy do drzwi łazienki otworzyły się i spostrzegłam w nich Niall'a. Wszystko stało się jasne. Byłam z nim w ciąży. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i upadłam. Usłyszałam tylko, jak Niall krzyczy do mnie, co się dzieje. 
Obudziłam się w szpitalu. Przetarłam oczy, pozbywając się resztek snu. Wtedy wszystko do mnie wróciło. Podniosłam kołdrę i... mój brzuch był płaski. Jak to? Odwróciłam głowę w bok i ujrzałam siedzącego koło mnie Niall'a. Był cały zapłakany. 

~ Co się stało?- Zapytałam słabym głosem.
~ My.. my straciliśmy je. Straciliśmy nasze dziecko, Audrey!

Kiedy dotarła do mnie ta informacja rozpłakałam się i nie umiałam przestać. Moje... Nasze dziecko nie żyje. Jak to się mogło stać? Poczułam uścisk ze strony blondyna i rozpłakałam się jeszcze bardziej. To nie mogło się stać! Nie!"

Nagle się przebudziłam. Usiadłam i zakryłam twarz. Była mokra od łez. Wytarłam je i odchyliłam kołdrę. Mój brzuch był taki jak zwykle. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i stwierdziłam, że znajduję się w swoim pokoju. To tylko zły sen Audrey. Powtarzałam sobie te słowa w kółko aż w nie uwierzyłam. Kiedy się uspokoiłam, poszłam do łazienki. Stanęłam nad umywalką i przemyłam sobie twarz. Popatrzyłam się w lustro i stwierdziłam że wyglądam jak upiór. Postanowiłam wziąć ciepłą kąpiel. Nalałam wody i weszłam do wanny. Ułożyłam się wygodnie i się odprężyłam. Tego właśnie było mi potrzeba. 


~ Dwie godziny później~

Po ciepłej kąpieli, postanowiłam przeglądnąć internet. Zalogowałam się na facebook'a. Przeglądnęłam aktualności, polajkowałam parę zdjęć itd. Kiedy miałam się wylogować, przyszła mi wiadomość. Jej nadawcą był Niall. 

~ Rozmowa Audrey i Niall'a~

Niall: Hej ;*
Ja: Hej ;*
N: Co tam? :)
J: Nuuudzę się ;c A tam?
N: Też się nudzę ;c Może wpadniesz do mnie? Przyjdą chłopaki z dziewczynami, no i możesz wziąć Cassie. Harry pewnie się ucieszy ^^
J: Pewnie! Świetny pomysł :) Kiedy mamy przyjść?
N: No tak za godzinkę :)
J: Okey :) To do później ;*
N: Pa ;*

~ Koniec rozmowy~

Wyłączyłam laptopa i od razu wzięłam do ręki telefon, aby zadzwonić do Cassie. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci i w końcu rozległ się jej szczęśliwy głos w słuchawce. Poinformowałam ją o wszystkim w 5 sekund, ale ona niczego nie zrozumiała i musiałam powtarzać jeszcze raz. Kiedy już mnie zrozumiała, także ucieszyła się z tej propozycji i postanowiłyśmy iść. Rozłączyłam się i stanęłam przed szafą. Jak zwykle nie umiałam dobrać ciuchów. Po jakimś czasie padło na czarne leginsy, białą bokserkę i czerwoną bejsbolówkę. Gdy byłam już ubrana, poszłam do łazienki umyć zęby i zrobić coś z włosami. Postanowiłam, że tym razem zostawię je rozpuszczone. Ułożyłam tylko grzywkę i byłam gotowa. Zostało mi 5 minut, aby znaleźć się u Cas. Ubrałam vansy, zabrałam telefon oraz klucze i zeszłam na dół. Poszłam do kuchni oznajmić mamie gdzie idę, ale wchodząc zobaczyłam ojca i postanowiłam iść bez słowa. Tak jak zawsze trzasnęłam drzwiami i wyszłam. Droga minęła mi szybko i zaraz szłam razem z Cassie w kierunku domu Niall'a. 

Po drodze niespodziewanie natknęłyśmy się na najgorszego gościa w tym mieście. Justina Biebera. Ugh... mam go po prostu dość. Przez tą sytuację nad jeziorem jest u mnie na czarnej liście. Kiedy spostrzegł, że mu się przyglądam, na jego ustach zagościł cwaniacki uśmiech i zagwizdał na mnie. Skwitowałam to tylko środkowym palcem i poszłyśmy dalej. Słychać było jego śmiech. Ciekawe co go tak rozbawiło. Cas tylko zaczęła się ze mnie śmiać. Chwilę później dotarłyśmy do Niall'a.

Drzwi otworzył nam Harry. Kiedy zobaczył Cassie, od razu się rozpromienił. Pomyślałam, że między tą dwójką coś musi być, ale jak na razie nie wypytywałam o to mojej przyjaciółki. Widząc, że nie mam szans na przywitanie się z lokowatym, minęłam ich i weszłam do salonu. Okazało się, że dotarłyśmy jako ostatnie. Przywitałam się ze wszystkimi, poczynając od Zayn'a i kończąc na Niall'u. Z tym przytulałam się najdłużej. Dziewczyny od razu zaczęły mnie zagadywać a chłopaki zabrali się za wybieranie filmu i robieniu zapasów. Tak, alkoholowych. Rozmawiałyśmy o tym, że są oni bardzo zgraną ekipą. Widać, że łączyła ich duża więź. Też chciałabym mieć tyle osób, na których mogłabym polegać. Jak na razie jest tylko Cassie, no i także Niall. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy przez ten czas naszej znajomości. Kiedy wszystko było już gotowe, zaczęliśmy oglądać jakiś horror. Pierre, Eleanor, Louis i Zayn zajmowali kanapę. Harry i Cassie siedzieli na fotelu a drugi zajmował Liam i Sophie. Mi i Niall'owi niestety przypadła podłoga. Oparłam się o blondyna a on objął mnie ramieniem. Wszyscy popijali piwo. My dodatkowo zwinęliśmy jeszcze chipsy. Film bardzo mnie wciągnął. Straszny to on na pewno był. Za każdym razem chowałam twarz w ramieniu niebieskookiego a on tylko się ze mnie śmiał i oglądał dalej. Taki przebieg dnia bardzo mi odpowiadał. W pewnym momencie filmu zaczęłam krzyczeć, żeby ona tam nie szła. Mimo że wiedziałam, że nic to nie da, to krzyczałam dalej. Chłopaki starali się powstrzymywać chichot ale marnie im to szło. Ale nie denerwowało mnie to jakoś bardzo, bo byłam zbyt zajęta, żeby się z nimi użerać. 

W końcu film się skończył. Za oknem zrobiło się już ciemno, czyli było gdzieś około 19.00. Jeszcze przez pewien czas wtulałam się w Niall'a, bo nie powiem, ale bardzo się bałam. No cóż. Sprawka filmu i alkoholu który spożyłam. Każdy wie, że mocnej głowy to ja nie mam, ale potrafię pić jak facet. Postanowiliśmy nie zapalać światła tylko odpalić parę świec. Ten klimat był o wiele lepszy. Oczywiście nie obyło się bez gry w butelkę. Nie było jakiś niewygodnych pytań, ale śmiechu nie brakowało. Piajny Louis to dusza towarzystwa. Biedna Eleanor. Ciągle się za niego wstydzi, ale i tak go kocha. Nawet ja zgodziłam się na wyzwanie. Musiałam wymasować stopy Harry'emu. Nic gorszego nie mogło być. Przełamałam obrzydzenie i to zrobiłam. Później w łazience 5 minut czyściłam ręce. Nawet po tym czułam, że są brudne. Mówi się trudno, żyje się dalej. Po jakimś czasie gra nam się znudziła. Włączyliśmy piosenki a chłopaki zaczęli tańczyć. Królami tańca oni nie są, ale aż tacy źli nie byli. Chyba. Pękałam ze śmiechu. Reszta dziewczyn też. Przy nich nie idzie się nudzić. Nim się obejrzałam dziewczyny też zaczęły tańczyć. No i zostałam sama. Nagle ktoś pociągnął mnie za rękę i stanęłam przed blondynem. Spojrzałam na niego i od razu wiedziałam o co chodzi. O nie. Ja tańczyć nie zamierzam. Nawet nie umiem. Nie będę robiła z siebie pośmiewiska. Jednak nie było mowy, żebym znowu mogła usiąć. W końcu się poddałam i zaczęłam się ruszać. Jak małpa, ale to już coś. 

Wydawało mi się, że wygłupiamy się już całą wieczność i w końcu poczułam zmęczenie. Postanowiłam iść się przewietrzyć. Zostawiłam wszystkich i wyszłam. Chłodne powietrze uderzyło we mnie, co było dobrym ochłodzeniem. Siadłam sobie na schodkach i zaczęłam oglądać gwiazdy. Moje ulubione zajęcie w nocy. No cóż, jestem tak nauczona od dzieciństwa. Nauczył mnie tego ojciec. Wtedy był całkiem inny a teraz stał się tyranem. Dalej nie mogę zrozumieć czemu to się stało. Nikomu się nie przyznawałam, ale brakuje mi tego dobrego kontaktu z nim. Byłam jego oczkiem w głowie, a teraz jestem tylko problemem. Mimo upływu czasu to dalej boli. Chciałabym się wyprowadzić. Tak bardzo tego pragnę. No tak, to jest ucieczka. Większość ludzi mnie nie rozumie, bo po prostu nie chce tego zrobić. Pewnie myślą, że to ja go prowokuję. Prawda, nie jestem aniołkiem, ale taka zła też nie jestem. To tylko bunt i odpowiedź na wszystko. Nawet nie mam kontaktu z siostrą i mamą. Wydaje się dziwne, bo z nimi mieszkam, ale ja tylko wracam tam, żeby się przespać. Nawet nie jadam z nimi obiadów. Czuję się tam obca i to się raczej nie zmieni. Czuję się samotna. Brakuje mi tej drugiej osoby, która może mnie uszczęśliwić. Ciekawe, czy kiedyś ją spotkam. A może już ją znam? Kto wie.

Usłyszałam że ktoś wychodzi, ale nie odrywałam wzroku od gwiazd. Jednak po chwili przełamałam się i spojrzałam w bok. To był Niall. 

- Mogę się dosiąść?- Spytał.

- No pewnie. Nie lubię siedzieć długo sama. To takie przytłaczające.

- Czemu siedzisz tu sama? Wydajesz się smutna. Coś się stało?

- Po prostu tak sobie myślałam nad moim życiem i doszłam do wniosku, że jak na razie nie ma ono żadnego sensu.- Powiedziałam mu prawdę.

- Co ty mówisz? Każde życie ma sens a twoje już na pewno.

- Tak myślisz? W końcu nie mam praktycznie rodziny, przyjaciół, wykształcenia, no i nawet nie mam chłopaka.- Ciężko było mi to powiedzieć.

- Ech... może i twój ojciec nie jest najlepszy, ale masz mamę i siostrę które z pewnością cię kochają, masz nas. Bardzo cię kochamy a co do chłopaka to znajdziesz go w swoim czasie. Każdy ma tam gdzieś na świecie swoją drugą połówkę. 

- Jesteś pewny?

- W 100%. Nie czas się tym zadręczać. Korzystaj z życia póki możesz, bo jest ono ulotne i w każdej chwili możesz je stracić. Większość ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, ale taka jest prawda. Idź po swoje i nie patrz na innych.

- Dziękuję. Te słowa dużo dla mnie znaczą. Dobrze, że cię mam.- Wtuliłam się w niego mocno. Usłyszałam, że jego serce zaczęło szybciej i mocniej bić, ale to zignorowałam. Przynajmniej raz czułam się bezpieczna.

Siedzieliśmy jeszcze bardzo długo w milczeniu, wtuleni w siebie. Przyswajałam sobie słowa Niall'a. Ma rację. Życie jest ulotne i trzeba korzystać z niego, osiągać swoje wyznaczone cele. Na miłość przyjdzie jeszcze czas i nie warto się tym teraz przejmować. Jeśli jednak już się zakochałeś, to staraj się szukać szczęścia. Zawsze są jakieś szanse, tylko trzeba umieć je wykorzystać. I nie obwiniaj za wszystko siebie bądź innych, bo każdy ma swój wkład w to, co się dzieje. Ten blondyn przez tą krótką rozmowę właśnie mi to uświadomił. Teraz muszę tylko znaleźć swoje małe miejsce na ziemi. Bo na pewno gdzieś ono się znajduje. Muszę tylko bardzo tego pragnąć, a z pewnością je odnajdę. 

Przepraszam! Wiem, nie wywiązałam się z umowy. Nie usprawiedliwiam się. Po prostu brakło mi czasu na pisanie. Widziałam rosnącą liczbę odwiedzin bloga, ale jakoś nie umiałam nic napisać. Ale rozdział nareszcie się pojawił i mam nadzieję, że będzie się Wam podobał. Jeszcze raz przepraszam i do zobaczenia :*

poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 10

Były tam też osoby, których jeszcze nie znam. W sumie trochę to dziwne, bo z chłopakami znamy się już dwa miesiące. No, w końcu trzeba nadrobić ten stracony czas. Mam ochotę dobrze się zabawić.

    Pierwsza zauważyła mnie Cassie. Pomachała do mnie i kiedy byłyśmy na tyle blisko siebie, przytuliliśmy się. To samo zrobiłam z Harry'm i Niall'em. Później blondyn poznał mnie z resztą towarzystwa. Pierre i Zayn, Louis i Eleanor oraz Sophie z Liam'em. Wszyscy byliśmy trochę zmieszani.
Podeszliśmy do wejścia klubu. Weszliśmy bez problemu. W środku było trochę tłoczno. Przecisnęliśmy się przez tłum tańczących ludzi. Znaleźliśmy wolne miejsce. Zamówiliśmy jakieś drinki. Z początku byłam trochę niespokojna, sama nie wiem czemu. Nerwowo rozglądałam się po całym pomieszczeniu. Zauważył to blondyn. Przyglądał mi się zmartwionym wzrokiem. Uśmiechnęłam się do niego, aby go trochę uspokoić. Odwzajemnił uśmiech, przez co mi też zrobiło się trochę lepiej. 

Niedługo potem byłam już całkiem wyluzowana. A to pewnie za sprawą ilości wypitego alkoholu. Nigdy nie lubiłam tańczyć po trzeźwemu, więc kiedy próbowali wyciągnąć mnie na parkiet, z uporem mówiłam, że nie. Na początku nie dawali za wygraną, ale w końcu dali sobie spokój. Zadowolona dalej piłam. Poznałam za ten czas resztę towarzystwa. Bardzo fajni ludzie. Coś mi podpowiada, że zaprzyjaźnię się z dziewczynami. Przynajmniej mam taką nadzieję.

Chwilę później wszyscy ruszyli na parkiet oprócz mnie i Niall'a. Widać było, że coś go męczy. Zastanawiałam się co, ale nie miałam odwagi go spytać. Sama nie wiem czemu. Myślę, że chyba mogę nazwać go swoim przyjacielem. Nie pytałam go o to, ale chyba czas zacząć ten temat. Chociaż mam pewne wątpliwości. A co jeśli powie, że nie mam na co liczyć? To będzie porażka. Przywiązałam się do niego przez ten czas, ale czy on do mnie? Sama nie wiem. Poczekamy zobaczymy. Moje rozmyślania przerwał głos blondyna.

- Nad czym tak rozmyślasz?

- To aż tak widać?- Spytałam trochę zmieszana.

- Mhm. Ale nie przejmuj się. Ciekawi mnie tylko czemu myślisz, skoro przyszłaś się tu bawić?

- Sama nie wiem. Jakoś tak. Powiedzmy że to przez alkohol.- Uśmiechnęłam się do niego.

- No to może się trochę zabawimy?- Powiedział i wstał. Zachwiał się trochę, ale zaraz złapał równowagę.- Zatańczysz?

- Yyy... wiesz że nie lubię tańczyć, ale zrobię wyjątek.- Podałam mu rękę i wstałam. Gdyby nie jego silne ramię, leżałabym na podłodze.

Wśród tłumu dojrzeliśmy naszych znajomych i dołączyliśmy do nich. Akurat puścili świetny kawałek. Od razu rzuciłam się w wir tańca. Okazało się, że Niall nie jest wcale takim złym tancerzem jak twierdził. Z początku nasz taniec był spokojny, ale po kilku drinkach zmienił się o 180 stopni. Zaczęliśmy się ocierać o siebie i w ogóle. Wszystko wirowało mi w głowie i nie miałam pojęcia co robię. Kiedy już wszyscy byliśmy padnięci, postanowiliśmy wrócić do domu.

Jak się okazało, ja i blondyn upiliśmy się najbardziej, co spowodowało, że inni musieli nas prowadzić. Po przejściu jakieś drogi, przysiedliśmy na ławce. Byłam na tyle przytomna, aby wiedzieć, że powrót w tym stanie do domu nie jest dobrym pomysłem.

- Niall?- Zapytałam, bo nie mogłam iść do Cassie, ponieważ jej rodzice już wrócili.

- Tak?

- Mogę zostać dzisiaj u Ciebie na noc? Bo ojciec zabiłby mnie, gdyby zobaczył mnie w tym stanie. 

- Jasne. Nie ma problemu.- Po tych słowach urwał mi się film. Chyba zasnęłam.


~  Następnego dnia~

Chciałam obrócić się na drugi bok, ale trafiłam na jakąś przeszkodzę. W pośpiechu otworzyłam oczy i obok mnie zauważyłam jakiegoś chłopaka. Po przyjrzeniu mu się stwierdziłam, że to tylko Niall. W pośpiechu podniosłam kołdrę i z ulgą opadłam z powrotem na swoją poduszkę, bo oboje byliśmy ubrani. Rozejrzałam się. Jak się domyślałam, byliśmy w pokoju blondyna. Jestem tylko ciekawa, kto nas tu przytargał. Ale czemu położyli nas do jednego łóżka? Nie mam pojęcia. Leżałam plecami do niebieskookiego, więc nie wiedziałam, kiedy się obudził.

- Dzień dobry.- Mruknął mi do ucha swoim zaspanym głosem.

- Hej.- Odpowiedziałam uśmiechając się. Odwróciłam się głową do niego.- Mam nadzieję, że nie kopałam, bo mi się to zdarza. Chociaż wątpię żebyś coś czuł, bo byłeś tak samo nieprzytomny jak ja.

- Nie przesadzaj. Ja przynajmniej nie zasnąłem na ławce.- Zaczął się śmiać.

- Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne i przestań się tak śmiać bo łeb mi pęknie.- Powiedziałam, łapiąc się za głowę.

- O, widzę, że kogoś tu kac męczy.- Znowu zaczął się śmiać.

- Oj, żeby czasem i Ciebie nie dopadł.- Specjalnie powiedziałam to bardzo głośno.

- Ała! Dobra, poddaje się. Mnie też dopadł.- Skrzywił się lekko, ale zaraz znowu zaczął się uśmiechać. Mi także dopisywał humor.

- Dobra, koniec tego dobrego, czas wstawać.- Powiedziałam i zaczęłam się podnosić.

- Jeszcze chwilkę!- Krzyknął cicho i przyciągnął mnie do siebie.

- No dobrze, jeszcze 2 minutki.- Przystałam na jego propozycję, bo było mi bardzo dobrze w jego ramionach. 

Po wielu próbach w końcu podnieśliśmy się. Jako pierwsza zajęłam łazienkę i postanowiłam wziąć krótki prysznic. Zdjęłam ubrania i weszłam pod strumień ciepłej wody. Przypominałam sobie różne sytuacje, aż zatrzymałam się na naszym "tańcu". Ciekawe co pomyśleli sobie inni. Może dlatego wpakowali nas do jednego łóżka. Mimo że powinnam, to nie żałuję. Było bardzo fajnie. Ciekawe czy on to pamięta. Myślę, że raczej tak, ale go o to nie spytam, bo się wstydzę. Może sam o tym wspomni. Po 5 min zakręciłam wodę i powycierałam się. Wtedy uświadomiłam sobie, że nie mam co ubrać, bo nie założę wczorajszych ubrań. Powoli uchyliłam drzwi. Blondyna nie było w pokoju. Szybko podeszłam do szafy i chwyciłam pierwszą lepszą koszulkę. Wróciłam do łazienki i ubrałam ją. Sięgała do połowy uda, więc nie będzie widać mi bielizny. Wysuszyłam włosy i spięłam je gumką w luźnego koka. 


Po wyjściu z toalety skierowałam się do kuchni, gdzie prawdopodobnie znajdował się właściciel domu. Nie myliłam się. Przygotowywał śniadanie. Nie słyszał jak weszłam, dlatego zaczęłam mu się przyglądać. Stwierdziłam, że jest bardzo przystojny. W końcu chyba poczuł mój wzrok na sobie, bo spojrzał na mnie. Uśmiechnął się i podał mi tabletkę z butelką wody. Podziękowałam uśmiechem i połknęłam podany mi lek na kaca. Usiadłam przy stole i dostałam do zjedzenia kanapkę, za co byłam wdzięczna, bo miałam pusty żołądek. Jedliśmy w ciszy. Po zjedzeniu podziękowałam i wzięłam się za mycie brudnych naczyń. Blondyn postanowił mi pomóc. Było przy tym dużo zabawy. Z nim nigdy nie było nudno. Dopiero kiedy skończyliśmy, niebieskooki spostrzegł, że mam na sobie jego koszulkę. Przeprosiłam i wytłumaczyłam, dlaczego ją wzięłam. On stwierdził że nic się nie stało i poszliśmy do salonu.

Kiedy nastała między nami cisza, postanowiłam zacząć temat, który bałam się poruszyć, ale nadszedł czas, żeby to sobie wytłumaczyć. Nie umiałam dobrać słów, dlatego trochę się motałam

- Niall?

- Tak?

- Czy... jestem dla Ciebie tylko koleżanką czy może przyjaciółką?- Postanowiłam spytać prosto z mostu.

- Oczywiście że przyjaciółką. Bardzo dobrze czuję się w twoim towarzystwie i wiem, że mogę ci się zwierzyć, a ty mi pomożesz i nikomu nie powiesz. Mogę zawsze na Ciebie liczyć.- Strasznie ucieszyły mnie te słowa.- A ja kim dla Ciebie jestem?- Zaskoczył mnie tym pytaniem.

- Jesteś moim przyjacielem i cieszę się, że Cię mam, bo jak do tej pory miałam tylko Cassie a teraz mogę liczyć jeszcze na Ciebie.- Powiedziałam mu to, co przyszło mi na myśl.

- Na taką odpowiedź liczyłem.- Uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w niego i zaczęliśmy oglądać jakiś nudny program. 


Po jakimś czasie spojrzałam na zegarek i stwierdziłam, że już późno i muszę wracać do domu, bo ojciec zacznie mnie szukać. Oznajmiłam Niall'owi, że muszę już iść. Posmutniał trochę, ale zrozumiał. Poszłam na górę przebrać się w swoje ciuchy. Z niechęcią ściągałam jego bluzkę, ale musiałam. Poskładałam ją i zostawiłam na łóżku. Zeszłam na dół i po ubraniu się pożegnałam się z blondynem. Przeprosił mnie że nie może mnie odprowadzić, ale Harry zostawił klucze i nie wie kiedy wróci. Przytuliłam go i po krótkim zawahaniu stanęłam na palcach i pocałowałam go na palcach. Był trochę zaskoczony, ale zaraz otrzeźwiał i uśmiechnął się. Wyszłam szczęśliwa ale i zarazem smutna, że muszę już iść.


Po wejściu do domu trzasnęłam drzwiami oznajmując, że wróciłam i bez żadnego słowa poszłam do swojego pokoju. Wskoczyłam na łóżko i wzięłam do ręki telefon. Napisałam sms'a do Cassie.

Do Cassie ;* :
Już jestem w domu. Głowa trochę pęka, ale było warto. :)

Postanowiłam wysłać jeszcze jednego sms'a.

Do Niall ;* :
Tęsknię :*

Zaraz dostałam odpowiedź.

Od Niall ;* :
Ja też <3

Uśmiechnęłam się i zmęczona zasnęłam.



No to wróciłam jak widać. Postanowiłam napisać jednak ten rozdział. Może nie jest on długi, ale muszę się wprawić na nowo w pisanie. Postaram się dodawać rozdziały co tydzień (najprawdopodobniej w soboty) i być może będą one dłuższe, ale to zależy od mojej weny. No to do zobaczenia <3

poniedziałek, 24 lutego 2014

CZYŻBY POWRÓT?

Hej! Tak ostatnio coś powróciła do mnie wena i pomyślałam, że wrócę do pisania tej historii. Zastanawiam się tylko, czy jest sens. Jeśli ktoś tu jeszcze zagląda i ma zamiar to czytać, to niech zostawi krótki komentarz "czytam", a ja postaram się jak najszybciej dodać rozdział. Jeśli nic się nie pojawi, to chyba usunę tego bloga, a więc wszystko w Waszych rękach. No to być może do zobaczenia! :)