"Byłam w domu Niall'a. Pierwszą myślą było to, co ja tu robię. Podniosłam się do pozycji siedzącej i się rozejrzałam. Nie było nikogo oprócz mnie. Coś mnie zabolało w brzuchu i odruchowo się za niego złapałam. Poczułam, że jest jakiś... duży? Szybko odrzuciłam kołdrę na bok i spostrzegłam że... jestem w ciąży?! Co się dzieje? W szybkim tempie znalazłam się w łazience i przejrzałam się w lustrze. Byłam starsza. Miałam może z 23 lata. Delikatnie obadałam mój brzuch i stwierdziłam, że jestem gdzieś w 6 miesiącu ciąży. Ciąża? Z kim? Wtedy do drzwi łazienki otworzyły się i spostrzegłam w nich Niall'a. Wszystko stało się jasne. Byłam z nim w ciąży. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i upadłam. Usłyszałam tylko, jak Niall krzyczy do mnie, co się dzieje.
Obudziłam się w szpitalu. Przetarłam oczy, pozbywając się resztek snu. Wtedy wszystko do mnie wróciło. Podniosłam kołdrę i... mój brzuch był płaski. Jak to? Odwróciłam głowę w bok i ujrzałam siedzącego koło mnie Niall'a. Był cały zapłakany.
~ My.. my straciliśmy je. Straciliśmy nasze dziecko, Audrey!
Kiedy dotarła do mnie ta informacja rozpłakałam się i nie umiałam przestać. Moje... Nasze dziecko nie żyje. Jak to się mogło stać? Poczułam uścisk ze strony blondyna i rozpłakałam się jeszcze bardziej. To nie mogło się stać! Nie!"
Nagle się przebudziłam. Usiadłam i zakryłam twarz. Była mokra od łez. Wytarłam je i odchyliłam kołdrę. Mój brzuch był taki jak zwykle. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i stwierdziłam, że znajduję się w swoim pokoju. To tylko zły sen Audrey. Powtarzałam sobie te słowa w kółko aż w nie uwierzyłam. Kiedy się uspokoiłam, poszłam do łazienki. Stanęłam nad umywalką i przemyłam sobie twarz. Popatrzyłam się w lustro i stwierdziłam że wyglądam jak upiór. Postanowiłam wziąć ciepłą kąpiel. Nalałam wody i weszłam do wanny. Ułożyłam się wygodnie i się odprężyłam. Tego właśnie było mi potrzeba.
~ Dwie godziny później~
Po ciepłej kąpieli, postanowiłam przeglądnąć internet. Zalogowałam się na facebook'a. Przeglądnęłam aktualności, polajkowałam parę zdjęć itd. Kiedy miałam się wylogować, przyszła mi wiadomość. Jej nadawcą był Niall.
Niall: Hej ;*
Ja: Hej ;*
N: Co tam? :)
J: Nuuudzę się ;c A tam?
N: Też się nudzę ;c Może wpadniesz do mnie? Przyjdą chłopaki z dziewczynami, no i możesz wziąć Cassie. Harry pewnie się ucieszy ^^
J: Pewnie! Świetny pomysł :) Kiedy mamy przyjść?
N: No tak za godzinkę :)
J: Okey :) To do później ;*
N: Pa ;*
~ Koniec rozmowy~
Wyłączyłam laptopa i od razu wzięłam do ręki telefon, aby zadzwonić do Cassie. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci i w końcu rozległ się jej szczęśliwy głos w słuchawce. Poinformowałam ją o wszystkim w 5 sekund, ale ona niczego nie zrozumiała i musiałam powtarzać jeszcze raz. Kiedy już mnie zrozumiała, także ucieszyła się z tej propozycji i postanowiłyśmy iść. Rozłączyłam się i stanęłam przed szafą. Jak zwykle nie umiałam dobrać ciuchów. Po jakimś czasie padło na czarne leginsy, białą bokserkę i czerwoną bejsbolówkę. Gdy byłam już ubrana, poszłam do łazienki umyć zęby i zrobić coś z włosami. Postanowiłam, że tym razem zostawię je rozpuszczone. Ułożyłam tylko grzywkę i byłam gotowa. Zostało mi 5 minut, aby znaleźć się u Cas. Ubrałam vansy, zabrałam telefon oraz klucze i zeszłam na dół. Poszłam do kuchni oznajmić mamie gdzie idę, ale wchodząc zobaczyłam ojca i postanowiłam iść bez słowa. Tak jak zawsze trzasnęłam drzwiami i wyszłam. Droga minęła mi szybko i zaraz szłam razem z Cassie w kierunku domu Niall'a.
Po drodze niespodziewanie natknęłyśmy się na najgorszego gościa w tym mieście. Justina Biebera. Ugh... mam go po prostu dość. Przez tą sytuację nad jeziorem jest u mnie na czarnej liście. Kiedy spostrzegł, że mu się przyglądam, na jego ustach zagościł cwaniacki uśmiech i zagwizdał na mnie. Skwitowałam to tylko środkowym palcem i poszłyśmy dalej. Słychać było jego śmiech. Ciekawe co go tak rozbawiło. Cas tylko zaczęła się ze mnie śmiać. Chwilę później dotarłyśmy do Niall'a.
Drzwi otworzył nam Harry. Kiedy zobaczył Cassie, od razu się rozpromienił. Pomyślałam, że między tą dwójką coś musi być, ale jak na razie nie wypytywałam o to mojej przyjaciółki. Widząc, że nie mam szans na przywitanie się z lokowatym, minęłam ich i weszłam do salonu. Okazało się, że dotarłyśmy jako ostatnie. Przywitałam się ze wszystkimi, poczynając od Zayn'a i kończąc na Niall'u. Z tym przytulałam się najdłużej. Dziewczyny od razu zaczęły mnie zagadywać a chłopaki zabrali się za wybieranie filmu i robieniu zapasów. Tak, alkoholowych. Rozmawiałyśmy o tym, że są oni bardzo zgraną ekipą. Widać, że łączyła ich duża więź. Też chciałabym mieć tyle osób, na których mogłabym polegać. Jak na razie jest tylko Cassie, no i także Niall. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy przez ten czas naszej znajomości. Kiedy wszystko było już gotowe, zaczęliśmy oglądać jakiś horror. Pierre, Eleanor, Louis i Zayn zajmowali kanapę. Harry i Cassie siedzieli na fotelu a drugi zajmował Liam i Sophie. Mi i Niall'owi niestety przypadła podłoga. Oparłam się o blondyna a on objął mnie ramieniem. Wszyscy popijali piwo. My dodatkowo zwinęliśmy jeszcze chipsy. Film bardzo mnie wciągnął. Straszny to on na pewno był. Za każdym razem chowałam twarz w ramieniu niebieskookiego a on tylko się ze mnie śmiał i oglądał dalej. Taki przebieg dnia bardzo mi odpowiadał. W pewnym momencie filmu zaczęłam krzyczeć, żeby ona tam nie szła. Mimo że wiedziałam, że nic to nie da, to krzyczałam dalej. Chłopaki starali się powstrzymywać chichot ale marnie im to szło. Ale nie denerwowało mnie to jakoś bardzo, bo byłam zbyt zajęta, żeby się z nimi użerać.
W końcu film się skończył. Za oknem zrobiło się już ciemno, czyli było gdzieś około 19.00. Jeszcze przez pewien czas wtulałam się w Niall'a, bo nie powiem, ale bardzo się bałam. No cóż. Sprawka filmu i alkoholu który spożyłam. Każdy wie, że mocnej głowy to ja nie mam, ale potrafię pić jak facet. Postanowiliśmy nie zapalać światła tylko odpalić parę świec. Ten klimat był o wiele lepszy. Oczywiście nie obyło się bez gry w butelkę. Nie było jakiś niewygodnych pytań, ale śmiechu nie brakowało. Piajny Louis to dusza towarzystwa. Biedna Eleanor. Ciągle się za niego wstydzi, ale i tak go kocha. Nawet ja zgodziłam się na wyzwanie. Musiałam wymasować stopy Harry'emu. Nic gorszego nie mogło być. Przełamałam obrzydzenie i to zrobiłam. Później w łazience 5 minut czyściłam ręce. Nawet po tym czułam, że są brudne. Mówi się trudno, żyje się dalej. Po jakimś czasie gra nam się znudziła. Włączyliśmy piosenki a chłopaki zaczęli tańczyć. Królami tańca oni nie są, ale aż tacy źli nie byli. Chyba. Pękałam ze śmiechu. Reszta dziewczyn też. Przy nich nie idzie się nudzić. Nim się obejrzałam dziewczyny też zaczęły tańczyć. No i zostałam sama. Nagle ktoś pociągnął mnie za rękę i stanęłam przed blondynem. Spojrzałam na niego i od razu wiedziałam o co chodzi. O nie. Ja tańczyć nie zamierzam. Nawet nie umiem. Nie będę robiła z siebie pośmiewiska. Jednak nie było mowy, żebym znowu mogła usiąć. W końcu się poddałam i zaczęłam się ruszać. Jak małpa, ale to już coś.
Wydawało mi się, że wygłupiamy się już całą wieczność i w końcu poczułam zmęczenie. Postanowiłam iść się przewietrzyć. Zostawiłam wszystkich i wyszłam. Chłodne powietrze uderzyło we mnie, co było dobrym ochłodzeniem. Siadłam sobie na schodkach i zaczęłam oglądać gwiazdy. Moje ulubione zajęcie w nocy. No cóż, jestem tak nauczona od dzieciństwa. Nauczył mnie tego ojciec. Wtedy był całkiem inny a teraz stał się tyranem. Dalej nie mogę zrozumieć czemu to się stało. Nikomu się nie przyznawałam, ale brakuje mi tego dobrego kontaktu z nim. Byłam jego oczkiem w głowie, a teraz jestem tylko problemem. Mimo upływu czasu to dalej boli. Chciałabym się wyprowadzić. Tak bardzo tego pragnę. No tak, to jest ucieczka. Większość ludzi mnie nie rozumie, bo po prostu nie chce tego zrobić. Pewnie myślą, że to ja go prowokuję. Prawda, nie jestem aniołkiem, ale taka zła też nie jestem. To tylko bunt i odpowiedź na wszystko. Nawet nie mam kontaktu z siostrą i mamą. Wydaje się dziwne, bo z nimi mieszkam, ale ja tylko wracam tam, żeby się przespać. Nawet nie jadam z nimi obiadów. Czuję się tam obca i to się raczej nie zmieni. Czuję się samotna. Brakuje mi tej drugiej osoby, która może mnie uszczęśliwić. Ciekawe, czy kiedyś ją spotkam. A może już ją znam? Kto wie.
Usłyszałam że ktoś wychodzi, ale nie odrywałam wzroku od gwiazd. Jednak po chwili przełamałam się i spojrzałam w bok. To był Niall.
- Mogę się dosiąść?- Spytał.
- No pewnie. Nie lubię siedzieć długo sama. To takie przytłaczające.
- Czemu siedzisz tu sama? Wydajesz się smutna. Coś się stało?
- Po prostu tak sobie myślałam nad moim życiem i doszłam do wniosku, że jak na razie nie ma ono żadnego sensu.- Powiedziałam mu prawdę.
- Co ty mówisz? Każde życie ma sens a twoje już na pewno.
- Tak myślisz? W końcu nie mam praktycznie rodziny, przyjaciół, wykształcenia, no i nawet nie mam chłopaka.- Ciężko było mi to powiedzieć.
- Ech... może i twój ojciec nie jest najlepszy, ale masz mamę i siostrę które z pewnością cię kochają, masz nas. Bardzo cię kochamy a co do chłopaka to znajdziesz go w swoim czasie. Każdy ma tam gdzieś na świecie swoją drugą połówkę.
- Jesteś pewny?
- W 100%. Nie czas się tym zadręczać. Korzystaj z życia póki możesz, bo jest ono ulotne i w każdej chwili możesz je stracić. Większość ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, ale taka jest prawda. Idź po swoje i nie patrz na innych.
- Dziękuję. Te słowa dużo dla mnie znaczą. Dobrze, że cię mam.- Wtuliłam się w niego mocno. Usłyszałam, że jego serce zaczęło szybciej i mocniej bić, ale to zignorowałam. Przynajmniej raz czułam się bezpieczna.
Siedzieliśmy jeszcze bardzo długo w milczeniu, wtuleni w siebie. Przyswajałam sobie słowa Niall'a. Ma rację. Życie jest ulotne i trzeba korzystać z niego, osiągać swoje wyznaczone cele. Na miłość przyjdzie jeszcze czas i nie warto się tym teraz przejmować. Jeśli jednak już się zakochałeś, to staraj się szukać szczęścia. Zawsze są jakieś szanse, tylko trzeba umieć je wykorzystać. I nie obwiniaj za wszystko siebie bądź innych, bo każdy ma swój wkład w to, co się dzieje. Ten blondyn przez tą krótką rozmowę właśnie mi to uświadomił. Teraz muszę tylko znaleźć swoje małe miejsce na ziemi. Bo na pewno gdzieś ono się znajduje. Muszę tylko bardzo tego pragnąć, a z pewnością je odnajdę.
Przepraszam! Wiem, nie wywiązałam się z umowy. Nie usprawiedliwiam się. Po prostu brakło mi czasu na pisanie. Widziałam rosnącą liczbę odwiedzin bloga, ale jakoś nie umiałam nic napisać. Ale rozdział nareszcie się pojawił i mam nadzieję, że będzie się Wam podobał. Jeszcze raz przepraszam i do zobaczenia :*