sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 2

       Obudziłam się rano ciężko dysząc.Musiałam przeżywać to na nowo we śnie. Wczorajsze wydarzenie mnie przerosło. Jego ręce i usta na mnie... To było obrzydliwe. Czułam wstręt. Gdyby nie ci dwaj, to wolę nie mówić, jak to się mogło skończyć. Byłam im wdzięczna, ale ja zamiast podziękować, to uciekłam jak ostania idiotka. Pewnie pomyśleli sobie, że jestem jakąś wariatką. Wcale się im nie dziwię. W końcu kto normalny ucieka od ludzi, którzy mu pomogli? Będę musiała im to zrekompensować. Oczywiście jeśli ich kiedyś spotkam. No i będę musiała podziękować, i przeprosić za swoje zachowanie. Nie cierpię tego robić. Płaszczyć się przed ludźmi, dziękując za coś, a oni nawet nie zwracają na to uwagi. Mają to za przeproszeniem w dupie. Dlatego nie lubię prosić kogoś o pomoc. Wolę męczyć się z czymś sama niż patrzeć jak ktoś pomaga mi z łaski swojej. Mam w dupie taką pomoc. Taka już jestem i raczej nikt nie da rady mnie zmienić. Nawet jeśli bardzo by się starał. Zresztą nie tylko ja będę musiała im podziękować. Cassie też pomogli. Nie mogę robić wszystkiego za nią. To moja przyjaciółka, ale świętą krową to nie jest. Mamy całkiem inne charaktery. Ludzie się dziwią, że się ze sobą przyjaźnimy, ale w końcu przeciwieństwa się przyciągają. Mamy świetny kontakt. Mam nadzieję, że tak będzie przez długi czas. Jest jedyną osobą, której mogę się zwierzyć ze wszystkiego i zna moje wszystkie tajemnice. Wiem, że nikomu ich nie rozgada. Nie jest jakąś fałszywą lalą. Znamy się od podstawówki i wiemy o sobie praktycznie wszystko. Był taki okres, że w gimnazjum byłyśmy największymi wrogami, ale takie udawanie nie miało sensu. Kłóciłyśmy się wtedy o jednego chłopaka. Każda chciała mieć go dla siebie. Obie się starałyśmy jak durne, a co się okazało? Nasza wspólna przyjaciółka zabrała nam go sprzed nosa. Tak się obie wkurzyłyśmy, że się pogodziłyśmy i stałyśmy się wrogami Lesley. Nigdy więcej się do niej nie odezwałyśmy. Chyba że docinałyśmy sobie. Tyle rzeczy razem przeżyłyśmy, ale lepiej o tym nie opowiadać. Ktoś mógłby sobie źle o nas pomyśleć. No właśnie, tak wspominam sobie o nas, a nawet nie wiem, jak ona czuje się po wczorajszym. Pewnie jest w totalnej rozsypce. Zadzwonię do niej jak wezmę relaksującą kąpiel. 
       
Wzięłam z szafy szare luźne dresy i białą bokserkę. Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi. Nalałam ciepłej wody do wanny i w między czasie ściągnęłam piżamę. Dolałam olejku waniliowego i zanurzyłam się w wodzie. Tego mi było trzeba. Relaksu i odpoczynku. Oparłam głowę i przymknęłam oczy. Leżałam w tej pozycji, dopóki nie poczułam, że woda robi się zimna. Westchnęłam i sięgnęłam po ręcznik leżący z boku. Wstałam i otuliłam się nim. Drugi ręcznik zawinęłam w turban na głowie. Wytarłam się i nałożyłam bieliznę. Ubrałam dresy i wyszłam z łazienki.
      
 Położyłam się na łóżku i sięgnęłam po komórkę, która leżała na komodzie. Szybko wybrałam numer Cassie, który miałam dodany do listy ulubionych. Odebrała po drugim sygnale.

~ Halo?- Usłyszałam jej cichutki głos. Płakała. Nie trudno było poznać.

~ Cassie, dlaczego płaczesz? Już po wszystkim. Wszystko jest dobrze.- Powiedziałam, próbując ją uspokoić. Jednak to nie pomogło, bo rozpłakała się jeszcze bardziej.

~ Przyjdziesz do mnie?- Powiedziała szeptem.

~ Jasne. Będę za jakąś godzinę. A ty przestań już płakać. To w niczym nie pomoże. Jest ktoś u Ciebie?

~ Nie, nikogo nie ma.

~ Okej. To do zobaczenia.- Powiedziałam, nie czekając na jej odpowiedź.
       
       Leżałam jeszcze przez chwilę. Najchętniej nie opuszczałabym mojego pokoju przez kilka dni. Chciałabym odizolować się od tego wszystkiego. Ale to nie możliwe. Mam szkołę, o którą muszę w końcu zadbać, bo ostatnio mam takie zaległości, że mogę nawet nie zdać do następnej klasy. Nie interesuję się nauką wcale. Wisi mi ona, ale muszę skończyć szkołę, żeby wyrwać się od tego wszystkiego i móc samemu zamieszkać oraz się utrzymywać. Ale co z tego, jeśli mi się tak cholernie nie chce. Kiedyś byłam wzorową uczennicą, ale przez to wszystkie problemy odechciało mi się wszystkiego. Inni nie rozumieli, skąd u mnie taka nagła zmiana zachowania. Nawet nie podejrzewali, że to mogą być problemy rodzinne. W końcu w oczach innych byliśmy idealną rodzinką. Moi rodzice już się o to postarali. Mieli świetny talent aktorski przy innych. Szkoda, że nie znalazł się nikt na tyle mądry, żeby ich przejrzeć. Tyle rzeczy uchodzi im na sucho. Gdybym miała tylko pieniądze i była pełnoletnia, już by mnie tu nie było. Nie ukrywam niechęci do swojej rodziny. Prawie każdy uważa, że niszczę swoim zachowaniem tą idealny obrazek. Według nich nie pasuję do nich. Mnie to nawet nie obraża, bo uważam tak samo. Nawet ze swoją siostrą się nie dogadywałam. Ludzie uważają mnie za samolubną i kapryśną dziwkę. Wkurza mnie to. Nie wiedzą kompletnie nic o mnie. Słuchają jakiś plotek i później to rozgadują. Jakby nie mieli swojego życia. Zresztą mówią tak o moich wszystkich znajomych. Niby że oni sprowadzili mnie na złą drogę. Nie znają nas wcale. A to przeważnie te stare plotkary. Normalnie pozbyć się ich wszystkich. Wtedy życie byłoby o wiele łatwiejsze. Wiem, że kiedyś też się zestarzeję, ale na pewno nie będę taka jak one. Mogą sobie gadać, ale swojego towarzystwa nie zmienię. Dobrze mi z nimi. A szczególnie z Cassie. Moi rodzice podłapali, co mówią inni i nie pozwolili mi się z nimi spotykać. Zamykali mnie w domu. Jednak nie udało im się, bo często uciekałam. Oni to zauważali i na początku szukali mnie po całej okolicy. Jednak kiedy nie udało im się mnie znaleźć parę razy, to znieśli mi areszt i ostrzegli, żebym nie robiła żadnych głupstw. Ich słowa jakoś szczególnie do mnie nie dotarły. Mam gdzieś ich rady. Oni się mną nie interesują, chociaż mówią, że jest inaczej. Nie jestem już dzieckiem i swoje wiem. 
        
W końcu podniosłam się z łóżka. Podeszłam do szafy i zaczęło się najgorsze. W co ja mam się ubrać? Zawsze mam z tym problem. Co prawda mam dużo ubrań, ale i tak uważam, że nie mam się w co ubierać. Stałam jeszcze chwilę i wybrałam szorty, granatową koszulę na ramiączkach, i czarne vansy. Włosy przeczesałam szczotką i je tak zostawiłam. Zrobiłam delikatny makijaż i założyłam na głowę czarny kapelusz. Założyłam na ręce trochę ozdób, wzięłam torebkę i wyszłam z pokoju. Schodząc po schodach zauważyłam, że reszta siedzi w kuchni i je obiad. Poczułam głód, ale go zignorowałam. Wyciągnę Cassie na miasto i coś zjemy. Teraz pewnie rozpoczną bezsensowną rozmowę, a raczej kłótnię.

- Gdzie idziesz?- Zapytał się mój ojciec.

- A co cię to obchodzi?- Zapytałam.

- Nie pyskuj, bo zaraz nigdzie nie pójdziesz.

- Do Cassie. Zadowolony?- Zapytałam sarkastycznie.

- Tak, bardzo. A powiedz mi, gdzie byłaś w nocy?- O nie, nakryli mnie. Nastała głucha cisza. Oni czekali na moją odpowiedź, a ja nie chciałam im nic powiedzieć. Moja sprawa, gdzie byłam. W końcu mam już 17 lat.

- Odpowiedz dziecko, jak ojciec się pyta.- Wtrąciła matka, która przerwała ciszę.

- Nie muszę wam nic mówić.

- Powiedz, albo odetniemy ci kieszonkowe.

- Byłam na imprezie. Nie chciało mi się siedzieć z wami w jednym domu. I wiecie co? Teraz też nie mam na to ochoty. Wychodzę. Cześć.- Powiedziałam i z satysfakcją popatrzyłam na ich miny. Często się tak do nich odzywałam, ale oni się chyba do tego jeszcze nie przyzwyczaili, bo aż szczęki z wrażenia im opadły. Jestem z tego powodu zadowolona. Nie będą mnie traktować jak małolatę. Nie czekając na ich odpowiedź, skierowałam się do wyjścia. Słyszałam już tylko ich zdziwione głosy, kiedy komentowali moje zachowanie. Uśmiechnęłam się zwycięsko i wyszłam z domu. Jak fajnie zaczerpnąć świeżego powietrza.
     
    Do domu Cassie zapukałam 5 minut później. Otworzyła mi je zapłakana Cas. Nic nie mówiąc, mocno ją przytuliłam. Ona wtuliła się we mnie jak nigdy. Widać, że bardzo to przeżyła. Nie dziwię się jej. Kiedy się już uspokoiła, puściła mnie i weszłyśmy do środka. Spojrzałam na swoją koszulkę przypuszczając, że zastanę ją mokrą od łez, ale o dziwo była czysta. Poszłyśmy do pokoju Cassie. Na ziemi leżało pełno chusteczek. Z pozoru nie widać, że jest ona taka delikatna, ale jeśli ją poznasz, to się mocno zdziwisz. Przy obcych udaje twardą, ale przy mnie zawsze się otwiera. Można z nią pogadać. Spojrzałam na nią i już nie mogłam patrzeć jak się zadręcza.

- Ubieraj się.- Powiedziałam

- Po co?- Spytała cicho.

- Idziemy na miasto.

- Ale ja nie chcę.

- Nie będziemy siedziały cały dzień w domu. Wczorajsza akcja nie będzie nam psuła wszystkich planów.- Ona siedziała cicho, jakby zastanawiała się nad moimi słowami.

- Masz rację. Koniec z użalaniem się nad sobą. Ja się ubiorę i umaluję, a ty jeśli możesz, ogarnij tu trochę.- W końcu powiedziała coś sensownego.

- No, jeśli muszę, to posprzątam, chociaż się do tego nie palę. A ty się zbieraj.- Ona w odpowiedzi, szczerze się do mnie uśmiechnęła.

     Wzięła jakieś ciuchy z szafy, a ja zabrałam się za sprzątanie. Nie no, jak można tak szybko nabrudzić? Pozbierałam chusteczki, które leżały wszędzie, brudne ciuchy wyniosłam do pralni i pościeliłam łóżko. Po skończonej robocie usiadłam sobie na chwilę. Jednak długo nie posiedziałam, bo zaraz z łazienki wyszła Cassie. Od razu wyglądała inaczej. Uśmiechnęłam się do niej i patrzyłam, jak pakuje potrzebne rzeczy do torebki. Sięgnęłam po swoją torbę i wstałam. Wyszłyśmy z pokoju i opuściliśmy dom.

     Cas zamknęła drzwi i ruszyłyśmy na miasto. Droga nie była długa. Poszłyśmy do centrum i swoje kroki skierowałyśmy do Macdonaldsa. Byłam strasznie głodna. Zamówiłyśmy sobie jedzenie i siadłyśmy w odległym kącie sali. Gadałyśmy o wszystkim, tylko nie o wczorajszym zdarzeniu. To postanowiłyśmy puścić w niepamięć. Zeszłyśmy na temat szkoły. Do końca roku został miesiąc. Z tego, co wiem, to mam zagrożenie z matematyki i chemii. Ale się z tego jakoś wyjdzie. Cassie ma tylko z matematyki. W ogóle ta baba chętnie usadziłaby wszystkich. Mam nadzieję, że uda mi się poprawić tą ocenę, bo nie chcę dać jej tej satysfakcji, że wstawi mi pałę. Niestety, ale pewnie będę musiała się przed nią płaszczyć. Głupia krowa. Dzieci nie ma to wyżywa się na nas. No nic. Teraz cały miesiąc mam z głowy. Codzienne siedzenie nad książkami. To nie dla mnie. Ja rzadko kiedy zadania robię. Zawsze mi się udawało, to teraz też musi. Podobno w następnej klasie ma dojść jakiś nowy chłopak. Już dawno nikt nowy do nas nie dochodził, dlatego to takie wielkie wydarzenie. Ma tu przyjechać na początku wakacji. Ciekawe jaki jest. To już sprawdzimy jak tu będzie. Nie za bardzo lubię nowych. Zależy od charakteru. Mam nadzieję, że to nie jakiś kujon. Takich tu nie potrzeba. 
       
Kiedy już zjadłyśmy, poszłyśmy popatrzeć na jakieś ubrania. Kupiłam sobie parę bluzek, bo były fajne, a miałam tam jakieś oszczędności. Byłam zadowolona z tego zakupu. Przynajmniej mam teraz się w co ubrać. Przydałoby się odświeżyć moją garderobę. Ale nie mam na to tyle pieniędzy. Na razie musi zostać to, co jest.
       
Weszłyśmy do jednego ze sklepów. To, co tam zobaczyłam, mnie przerosło. Nie byłam gotowa na to spotkanie. Na pewno nie teraz.



No i pojawił się drugi rozdział. Pewnie nikt tego nie czyta, ale zawsze można publikować. To do następnego! ;33

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz