środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 4

    Znów ten potworny ból. Moja głowa. Za każdym razem powtarzam sobie, że nie będę tyle piła, ale i tak robię swoje. Rzucam się w wir zabawy i zapominam o swoich postanowieniach. No trudno. Warto było. Jest tylko jeden minus. Film mi się urwał. Pamiętam, że poszłyśmy do miasta, po jakąś wódkę. Cassie poszła kupić, a ja zostałam na dworze i patrzyłam się w gwiazdy. Zaczęłyśmy pić i to koniec tego, co pamiętam z wczoraj. Mam nadzieję, że nie zrobiłyśmy żadnych głupstw. Znając nas, jest to bardzo możliwe. 
       
         Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym przebywałam. Z początku nie wiedziałam, co robię w salonie Cas, ale sobie przypomniałam, że jej rodzice wyjechali i na ten czas będę tu tak jakby " mieszkała". Tak bardzo nie chciało mi się wstawać, ale w końcu trzabyło coś ze sobą zrobić. Skierowałam się do kuchni. Wzięłam aspirynę i popiłam to dużą szklanką wody. Mam nadzieję, że szybko zadziała. Postanowiłam nie budzić na razie Cassie, tylko wziąć prysznic. Ze swojej torby wyciągnęłam spodnie dresowe i bokserkę. Ściągnęłam wczorajsze ciuchy, bo oczywiście byłam tak wstawiona, że nawet się nie przebrałam. Woda ukoiła mój ból głowy. Po 30 minutach wyszłam z łazienki. Mills już nie spała. Była w kuchni i łykała akurat aspirynę. W końcu ona też się wczoraj nieźle wstawiła. 

- Hej.- Powiedziałam zmęczonym głosem.

- Cześć.- Odpowiedziała.

- A tobie na czym się film urwał?- Zapytałam, mając nadzieję, że pamięta więcej ode mnie.

- Hmm, niech pomyślę. Na tym, że piłyśmy wódkę pod sklepem. Więcej nic.- No i moje nadzieje zgasły. 

- No to super. Ja też pamiętam tyle. Mam nadzieję, że nic głupiego się nie stało.

- No ja też. Przypały po pijaku nam się często zdarzają.- Popatrzyła się na mnie.- Ty już wzięłaś prysznic nawet?

- No tak. Teraz twoja kolej.- Zatkałam nos, udając, że śmierdzi. 

- O, widzę, że komuś nie odpowiada mój zapach.- Zaśmiała się.

- I to bardzo.- Dopowiedziałam.

- Ty dziadu!- Krzyknęła. Ja się tylko zaczęłam śmiać.- No dobra, idę.- I zniknęła za drzwiami łazienki.

         Za ten czas postanowiłam zrobić coś na śniadanie. Popatrzyłam się, co jest w lodówce i postanowiłam zrobić jajecznicę. Poszło sprawnie. Kiedy po 20 minutach Cas wyszła z łazienki, wszystko było już gotowe. Zjadłyśmy wszystko ze smakiem. Myślałyśmy, co by tu dzisiaj robić. Wtedy zadzwonił mój telefon. Oczywiście nie wiedziałam, gdzie go wsadziłam i szukałam go jak oszalała po całym mieszkaniu. Pewnie wyglądałam jak idiotka. W końcu znalazłam go na kanapie. Zerknęłam na wyświetlacz. Dzwonił nieznany numer. Postanowiłam odebrać.

~ Halo?- Powiedziałam.

~ Audrey?- Spytał męski głos po drugiej stronie.

~ Tak, a ty kto?- Spytałam.

~ Niall.- Odpowiedział.

~ Jaki Niall do cholery?

~ Już nie pamiętasz? Wczoraj odprowadziliśmy was do domu. 

~ Weź się koleś odwal, bo nie przypominam sobie, żeby ktoś mnie odprowadzał.- I się rozłączyłam.

         Co to niby miało być? Dzwoni jakiś obcy koleś, nie wiem skąd ma mój numer i twierdzi, że wczoraj odprowadził mnie do domu. Ten świat jest dziwny. W sumie to nie wiem, co działo się ze mną w drodze do domu. W końcu urwał mi się film. Może on mówił prawdę? Nie. W to akurat jest trudno uwierzyć. Nigdy nie byłam chętna do zapoznawania się z ludźmi. Nawet po pijaku. Tego nie da rady nikt, ani nic we mnie zmienić. Na prawdę dziwna sytuacja. 

- Kto dzwonił?- Zapytała ciekawa Cas.

- Jakiś koleś, Niall się nazywał i mówi, że wczoraj odprowadził nas do domu. Czaisz to? Bo mi trudno w to uwierzyć.- Powiedziałam. 

- No na serio dziwne. Ja nie przypominam sobie nikogo. A na pewno nie jakiegoś chłopaka.

- Ja też nie. Mam kompletną pustkę w głowie. A z drugiej strony, skąd on ma mój numer?- I to mnie właśnie ciekawiło.

- No to właśnie jest zastanawiające. Bo skąd miałby go mieć? No i znał też twoje imię.

- Ech, może rzeczywiście nas odprowadził. Na razie wszystko na to wskazuje.- Stwierdziłam.

- Jak zadzwoni następnym razem, masz go przeprosić.- Rozkazała mi.

- O ile mi się zachce.- Powiedziałam cicho, żeby nie usłyszała.

- Co powiedziałaś?

- Nic, nic. 

        Włączyłyśmy telewizor i rozsiadłyśmy się na kanapie. Leciał jakiś nudny film dokumentalny. Nie wiem co Cassie widziała w tym interesującego, ale zapatrzyła się w ten telewizor jak nie wiem w co. Mnie to w ogóle nie pociągnęło. Patrzyłam się tępo w ekran. Nadszedł czas poważnie zastanowić się nas swoim życiem. Mam 17 lat. Nie dogaduję się wcale ze swoją rodziną. Ojciec chce, aby wszystko było po jego myśli. Rozkazuje wszystkim i rozstawia po kontach. Matka się go słucha jak głupia. Nigdy się nie broniła. Kiedyś też byłam szarą myszką, ale z wiekiem to odeszło. Teraz nie pozwolę sobą rządzić. Każdy człowiek powinien mieć własne zdanie. I ja zawszę staram się wszystkich wysłuchać. Elly jeszcze siedzi cicho. Widzę po niej, że czasami ma ochotę powiedzieć coś ojcu, ale się powstrzymuje. Nie wiem czemu. Powinna mu powiedzieć, co o nim sądzi. Jeszcze się zbiera w sobie. Kiedyś to nastąpi. Chciałabym wtedy zobaczyć jego minę. Może i dzięki niemu się urodziłam, ale nie darzę go dużym szacunkiem. Gdy najbardziej go potrzebowałam, on wychodził z kumplami to pubu, a gdy wracał, był tak pijany, że nawet nie potrafił powiedzieć jednego słowa normalnie. Podejrzewam, że wtedy właśnie bił mamę. Może i byłam mała, ale dziecko pamięta najbardziej. Te wszystkie podłości. A ja jestem szczególnie pamiętliwa. Przez to wszystko zaczęłam imprezować, upijać się, czasami nawet do nieprzytomności. Wiem, że to przegięcie, ale to pomaga mi zapomnieć. Wolę picie niż ćpanie. Piję często, ale alkoholiczką nie jestem. Na swoją urodę narzekać nie mogę, bo nie raz zawiśnie na mnie oko jakiegoś faceta. Staram się nie zwracać na to uwagi, ale czasem tak mnie to irytuje, że pokazuje im mój  środkowy palec. Oni tylko patrzą się na mnie jak na wariatkę i idą dalej. Przyciągam wyglądem, ale odtrącam charakterem. Kiedyś miałam dużo przyjaciół. Później się zmieniłam  wszyscy opuścili mnie. Została tylko Cassie. Wiem, że staczam się na dno i ciągnę ją ze sobą. Naprawdę tego nie chcę, bo Cas to dobra dziewczyna i powinna mieć normalne życie. Gdyby nie ja, to pewnie dawno miałaby jakiegoś chłopaka. Uczyłaby się lepiej. Nie raz chciałam jej powiedzieć, żeby nie szła tą drogą, którą ja idę, ale bałam się. Cholernie się bałam tego, że zostanę sama. Samotność to jedyna rzecz, która mnie tak bardzo przeraża. Gdybym była sama, to popadłabym w jakąś chorobę. Mills jest mądra i mam nadzieję, że gdy ja będę się staczała jeszcze bardziej, ona przejrzy na oczy i pójdzie swoją drogą. Mimo tego, że nie chcę być sama, to nie chcę też, aby ona marnowała sobie życie przez to. Ująć jednym słowem moje życie. Bardzo łatwe zadanie. Odpowiedź jest prosta. Piekło. Tylko to przychodzi mi do głowy. Jest we mnie cichutka nadzieja, że pojawi się ktoś, kto wskaże mi tą dobrą drogę.  Tylko że ja nie dopuszczam do siebie obcych. Mam jakąś blokadę co do tego. Sama nie potrafię tego wytłumaczyć. W moim życiu miałam tylko dwie bliskie mi osoby. Cassie i Robin. Robin to mój były. Byliśmy ze sobą rok temu. Znaliśmy się od podstawówki. Kochałam się w nim potajemnie. Opisywałam to wszystko w swoim pamiętniku. Pisałam go aż do 16 roku życia. Kiedyś przez przypadek, pomyliłam go z zeszytem do biologi, bo mają podobne okładki i dałam go Robinowi. Chciał przepisać notatki. Tak się stało, że kiedy chciał przepisywać notatki, otworzył na wpisie, który był poświęcony jemu.

"Drogi pamiętniku,
to już zabija mnie od środka. Codziennie muszę patrzeć się na niego. Jest wręcz idealny. Blond włosy idealnie pasują do niebieskich oczu. Małe usta wręcz nadają się do całowania ich. To mój ideał chłopaka. Szkoda tylko, że nie zwraca uwagi na mnie. Ile bym dała, żeby chociaż raz zagadał do mnie, a nie do tych pustych małp. Nie wiem, co on w nich widzi. Mają przecież kilo tapety na twarzy. Tak, wiem, jestem zazdrosna. Może ja też nie jestem idealna, ale chciałabym, żeby zwrócił na mnie uwagę. Już ja bym wykorzystała tą szansę. To tylko moje marzenia. Kiedyś może zdarzy się ten cud. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Kocham Cię Robin~ Audrey xx"

       Godzinę później, on już stał pod moimi drzwiami. Zbladłam, kiedy zobaczyłam, że zamiast zeszytu od biologi, trzyma mój pamiętnik. " A co jeśli przeczytał to wszystko?" Ta jedna myśl ciągle chodziła mi wtedy po głowie. Miałam oczy jak spodki. O nic nie mówił, tylko przyglądał mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Bez słowa podał mi moją własność. Kiedy myślałam, że odwróci się bez słowa i złamie moje serce na pół, on zrobił coś, co bardzo mnie zaskoczyło. Przyciągnął mnie do siebie delikatnie i pocałował. Wszystkie wnętrzności mi się poprzewracały. Jego usta na moich. To niezapomniane uczucie. Oderwaliśmy się od siebie, a on szepnął mi do ucha " Też Cię kocham." i odszedł bez słowa. Zakryłam dłonią moje usta i zjechałam na dół po ścianie. Siedziałam tak przez jakiś czas. Nie mogłam się otrząsnąć z tego stanu. Tysiąc myśli na raz krążyło mi po głowie. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że to wszystko było na nic. Miesiąc później rzucił mnie przy swoich znajomych, twierdząc, że nie jestem dla niego odpowiednia. Moje serce momentalnie pękło na pół. Oczy się zaszkliły. Popatrzyłam się na niego i szepnęłam nieme "Dlaczego?". On tylko zaczął się śmiać. Uciekłam stamtąd z płaczem. Od tego momentu tak łatwo nie wierzyłam ludziom. Stałam się też pośmiewiskiem w szkole. Zmieniłam się diametralnie. Nikt mnie nie poznawał. Byłam z tego powodu zadowolona. Ta historia w dużym stopniu przyczyniła się do powstania nowej Audrey. Szczerze mówiąc, nie żałuję żadnej z moich decyzji. Jestem zadowolona z mojego ja. Wtedy właśnie zbliżyłam się tak bardzo z Cassie. 

       Przerwałam moje rozmyślania, bo to już było za dużo. Nie zauważyłam nawet, że ten durny film się skończył. Postanowiłyśmy z Cas przejrzeć nowości. Otworzyłyśmy różne strony w internecie i czytałyśmy o wszystkim. Ciekawych rzeczy się dowiedziałam. Kiedy Mills czytała jakiś artykuł, ja poszłam zrobić nam popcorn. Wyciągnęłam go z szafki i wsadziłam do mikrofalówki. 5 minut później był już gotowy. Przesypałam go do dwóch dużych misek i ruszyłam do salonu. Postanowiłyśmy obejrzeć jakiś dobry horror. Zasłoniłam okna, żeby było ciemno i rozsiadłam się wygodnie. Cassie miała nacisnąć replay, kiedy przerwał jej dzwonek do drzwi. Ale się wystraszyłam. Ciekawe kto to. Padło na mnie, że to ja mam otworzyć drzwi. Wstałam powoli i skierowałam się w stronę wyjścia. Po otworzeniu ich przeżyłam szok. Nie spodziewałam się tego. Myślałam, że to tylko sen, ale kiedy uszczypnęłam się w ramię, okazało się, że to rzeczywistość. Za drzwiami...


No i w końcu pojawił się rozdział 4. Jeśli to czytasz, to pozostaw po sobie jakiś komentarz. Będę wiedziała, że ktoś to czyta. No i jeszcze raz dziękuję za tą nominację :* Do zobaczenia! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz